Coraz większa niepewność w gospodarce zbiera żniwo. Liczba upadłości firm rośnie

0
430

– Czynników ryzyka w biznesie jest dziś tak wiele, że dla przedsiębiorców, zwłaszcza małych i średnich, sytuacja stała się nieprzewidywalna jak nigdy dotąd – mówi Tomasz Starus, prezes zarządu Allianz Trade w Polsce. Widać to w statystykach dotyczących niewypłacalności firm. W maju było ich o 17 proc. więcej niż rok temu i aż o 150 proc. więcej niż na początku pandemii. W całym roku może być ich o 12 proc. więcej w ujęciu rocznym, podobnie jak w krajach Europy Zachodniej, które są głównym partnerem gospodarczym dla polskich firm. Dlatego rodzime firmy muszą dziś działać zgodnie z zasadą ograniczonego zaufania wobec kontrahentów, dokładniej analizować partnerów biznesowych oraz korzystać z narzędzi pozwalających zabezpieczyć się przed wzrostem ryzyka w biznesie.

 Największym ryzykiem dla polskich firm jest obecnie bardzo duża niepewność, która wynika z inflacji, wzrostu cen surowców, pandemii i pozrywanych łańcuchów dostaw. Dla każdej z firm – w szczególności małych i średnich – oznacza to potężny wzrost ryzyka, nie do końca prognozowalnego, bo koszty potrafią rosnąć z dnia na dzień – mówi agencji Newseria Biznes Tomasz Starus.

Polskie firmy doświadczyły w ostatnim czasie trzech potężnych szoków zewnętrznych: początku pandemii COVID-19 w 2020 roku, jej szczytu z kwietnia 2021 roku i rosyjskiej inwazji na Ukrainę, która rozpoczęła się w lutym br.  W efekcie od ponad dwóch lat rodzime przedsiębiorstwa działają w ciągłym trybie niepewności i podwyższonego ryzyka. W badaniu Polskiego Instytutu Ekonomicznego przeprowadzonego na początku marca br., czyli krótko po wybuchu wojny za wschodnią granicą, 42 proc. firm zadeklarowało, że ma poczucie dużego lub bardzo dużego zagrożenia dla swojej działalności.

– Najbardziej zagrożone są w tej chwili przedsiębiorstwa małe i średnie, rodzinne, które muszą konkurować na swoich rynkach dokładnie tak samo jak wszyscy duzi tego świata. Z drugiej strony mają do dyspozycji dużo mniej płynności, dużo mniej produktów bankowych i dużo mniejsze możliwości negocjowania cen dostaw i przekładania wyższych kosztów na odbiorców. Muszą zatem w dużo większym stopniu bazować na własnych kapitałach i często aby utrzymać sprzedaż, robią to kosztem własnej marży, aby utrzymać się na rynku – mówi prezes Allianz Trade w Polsce.

Szef największej firmy ubezpieczającej należności zauważa, że w Polsce coraz wyraźniej widać problem zatorów płatniczych, choć jeszcze nie ma on masowej skali. Jednak opóźnienia w płatnościach najmocniej odczuwają właśnie małe i średnie firmy – dla nich często już jedna nieuregulowana w terminie faktura może zachwiać ich płynnością finansową.

– Widzimy stopniowe pogarszanie się płatności i ono jest zależne od sektora. Najbardziej dotyka tych bezpośrednio wystawionych na wzrost kosztów energii, czyli np. sektora transportowego, ale i energochłonnych segmentów produkcji. Tam łączny termin płatności, czyli ten wynikający z faktury plus ten z opóźnienia, powoli zaczyna się wydłużać. To jeszcze nie ma charakteru masowego, ale w porównaniu z ubiegłym rokiem widzimy zwiększoną liczbę spraw w windykacji. Dotyka to głównie przedsiębiorstw małych i średnich – mówi Tomasz Starus.

Co istotne, wzrost nieprzewidywalności i ryzyka w biznesie odzwierciedla już także liczba niewypłacalności polskich firm, która w maju, zgodnie z danymi Allianz Trade, była o 17 proc. wyższa niż przed rokiem i aż o 150 proc. wyższa niż na początku pandemii w 2020 roku. Oprócz gwałtownego wzrostu liczby niewypłacalności w budownictwie w ujęciu miesięcznym sytuacja uległa już pogorszeniu także we wszystkich innych sektorach, m.in. w spożywczym, produkcyjnym i handlu hurtowego. Maj był pierwszym miesiącem wzrostów, ale wcześniejsze spadki wynikały raczej ze zmian w prawie i świadczyły o mniejszej liczbie restrukturyzacji, a nie upadłości likwidacyjnych.

Pod koniec ubiegłego roku nastąpiła zmiana w prawie, w związku z czym w tej chwili nieco trudniej jest wejść w procedurę sanacyjną niż wcześniej, w czasie pandemicznych poluzowań. Natomiast liczba upadłości nadal utrzymuje się na takim samym poziomie. Maj był jednak pierwszym miesiącem tego roku, kiedy liczba niewypłacalności – czyli upadłości i restrukturyzacji razem wziętych – przekroczyła wyniki z ubiegłego roku. Spodziewamy się, że do końca tego roku w Polsce upadnie mniej więcej o 12 proc. więcej firm niż w roku poprzednim – prognozuje prezes Allianz Trade w Polsce.

Według prognoz ubezpieczyciela należności podobny trend będzie w tym roku widoczny w globalnej skali. Na całym świecie liczba upadłości ma wzrosnąć w tym roku o ok. 10 proc., przy czym w Europie Zachodniej, czyli na głównym rynku zbytu polskich firm, ten wzrost sięgnie nawet ok. 14 proc. r/r. Co prawda odzyskiwanie należności w państwach Starego Kontynentu jest w stosunku do wielu innych rynków stosunkowo mało złożone, ale i tak wymaga szybkiego działania i odpowiednich przygotowań. Podstawą jest sprawdzanie wiarygodności kontrahenta, żądanie przedpłaty i ubezpieczenie kredytu kupieckiego.

Jednym z narzędzi, które przedsiębiorcy powinni wdrożyć w swoich firmach, jest ubezpieczenie należności i procedura windykacji. Zmodyfikowaliśmy pierwszy z tych produktów w ten sposób, żeby bardziej odpowiadał firmom małym, w których proces administrowania polisą, koszty polisy i stopień skomplikowania odgrywają ważną rolę w procesie podejmowania decyzji. Dlatego też wdrożyliśmy produkt SME Driver, który jest tańszy niż analogiczne produkty dla firm dużych, znacznie mniej skomplikowany i dużo szybszy jest proces zawierania umowy. W zasadzie można już przy pierwszym spotkaniu zawrzeć umowę ubezpieczenia i zabezpieczyć firmę, szczególnie teraz w bardzo nieprzewidywalnym i niepewnym okresie – mówi Tomasz Starus.

Źródło: https://biznes.newseria.pl/news/coraz-wieksza,p775482588